EBL: Czarni Słupsk vs. King Szczecin 1:0 – play off
Czarni prowadzili od początku do końca i wygrali 93:69. Kingowi udało się dojść raz na 4 pkt, ale to było maksimum tego, na co było stać zespół szczeciński.
Klucze do meczu?
1. Zespołowość. Czarni bardzo dobrze współpracują ze sobą w ataku i obronie, natomiast w Kingu o współpracy to można mówić tylko we fragmencie II kwarty, gdy grali piątką Amerykanów. W pozostałych przypadkach Szczecin wyglądał w tym meczu jak grupa przypadkowo zebranych zawodników, którzy umówili się na wspólną gierkę.
2. Rozgrywający. Klassen grał naprawdę niezłą szkołę Schenkowi i Threattowi. 21 pkt i 4 asysty to jedno, natomiast wystarczy popatrzeć jak Kanadyjczyk prowadzi grę zespołu. Gdy ma piłkę ręku to mija, rzuca, lub podaje do kolegów. W odróżnieniu od Schenka i Threatta nie traci czasu na siły i cennych sekund na bezproduktywne kozłowanie.
3. Zawężona rotacja pod koszem Kinga. Langevine zagrał bardzo dobry mecz – 19 pkt, 14 zbiórek, 5 przechwytów i po 2 asysty i przechwyty (inna sprawa, że gdyby był mniej surowy technicznie i nauczył się kilku podkoszowych manewrów to rzuciłby pewnie bliżej 30 pkt) - , natomiast był w tej walce osamotniony. Bardzo słabo wypadł Kacper Borowski, a kontuzjowany Mateusz Bartosz nie zagrał. Bardzo brakowało w tym meczu wyrzuconego ze składu przed play off Stacy Davisa.
Mecz nr 2 już w czwartek, również w Słupsku.