EBL: Gigant nie obroni mistrzostwa – Legia wyrzuca Stal z play off
Tego nie spodziewał się chyba nikt. Sam obstawiałem łatwe 3:0 dla Stali. Tymczasem Legia pokazała charakter i zafundowała Stali „sweepa”.
W tej serii wszystko przemawiało na rzecz Stali. Przewaga własnego parkietu. Znacznie mocniejszy, przynajmniej na papierze, skład. Bardziej utytułowany trener. Na szczęście pieniądze w sporcie nie grają, i nawet pomimo tego że kibicowałem Stali (lubię Milicica i Kubę Garbacza), to uważam że dobrze się stało. W tej serii zdecydowanie wygrała drużyna, a nie zbiór indywidualności.
Jak do tego doszło? Co stało za tak świetną grą Legii i tak słabą Stali? Po fakcie spoko się powymądrzać.
1. Zwycięski pojedynek trenerski. Legia wygrała obydwa mecze po zaciętych końcówkach, więc tu zdecydowanie na plus Kamiński. Poza tym widać było, że Legia ma pomysł na Stal, np.: skutecznie rozbijali wstawki obrony na całym boisku. Z kolei Stal ewidentnie nie trafiła z formą na play off. Wnosząc z wyników ich ostatnich spotkań w lidze, gdzie rozjeżdżali większość przeciwników (z Legią włącznie), wychodzi na to że szczyt formy osiągnęli zbyt wcześnie.
2. Źle skonstruowany skład Stali. Stal miała grać szybko i widowiskowo, maksymalnie uproszczając akcje w ataku i wykorzystując przewagi (wzrostowe) na pozycjach głównie obwodowych. Do tego dużo rzucając za 3. Niestety rzut za 3 to broń obusieczna. Jak nie trafiasz to masz problem, a Stal nie trafiała 3 mecze z rzędu. Do tego, by grać szybko, potrzebujesz dobrej zbiórki, a to ewidentnie był problem Stali od samego początku sezonu. Ani Kulig ani mało wykorzystywany Wojciechowski to nie są gracze, którzy zdominują tablice i będą dobrze chronili obręcz. Z kolei Young to raczej więcej uwagi i siły zostawia na atak. Sam Anderssen to zdecydowanie za mało, a Mokros dostawał zbyt mało minut, by czymś się wykazać.
3. Stal padła ofiarą zbyt mocno zbilansowanego składu. Fajnie, że masz 12 zawodników do grania, ale w każdej drużynie musi być hierarchia, bo piłka jest tylko jedna. W Legii liderem są Johnson i Cowell i to na nich gra drużyna. A kto jest liderem w Stali? W końcówkach ciężar gry próbował brać na siebie Florence, ale w żadnym z nich nie dał rady. Simmons to tak do końca chyba nie rozumiał czego oczekuje się od niego w tej drużynie i raczej nie był zachwycony wchodzeniem z ławki. Garbacz i Drechsler to gracze, którzy nawzajem zabierają sobie granie, tj.: mają zbyt podobne charakterystyki (choć może Drechsler broni dużo lepiej niż Kuba), by próbować ich łączyć w 1 zespole.
Legia powalczy teraz o finał ze zwycięzcą pary Anwil – Twarde Pierniki (2:1). Natomiast Stal ma wakacje i może cieszyć się tylko wcześniejszym zdobyciem Pucharu Polski, co daje jej miejsce w pucharach w następnym sezonie. Milicic ma dużo czasu na przemyślenia. Zazwyczaj wyciągał wnioski, bo to nie pierwsza klęska w I rundzie play off w jego trenerskiej karierze. Kiedyś prowadząc Anwil był rozstawiony z nr 1 i przegrał z Czarnymi Słupsk (nr 8).