Eurobasket 2022 - Niemcy vs. Hiszpania
Niemcy muszą obejść się ze smakiem. W finale Eurobasketu Hiszpania i Francja.
Mamy powtórkę z finału Eurobasketu 2011 na Litwie. Wtedy w finale również spotkały się drużyny Francji i Hiszpanii (wygrała ta druga). Hiszpanie pogrążyli dzisiaj w smutku gospodarzy, pokonując ich po wyrównanym meczu półfinałowym. Kawał świetnej koszykówki na najwyższym europejskim poziomie. Obydwie drużyny miały swoje dobre i słabe momenty, ale koniec końców triumfowali Hiszpanie. Moim zdaniem – przede wszystkim dzięki Sergio Scariolo, Włoch, od lat prowadzący „La Familię”, przechytrzył swojego amerykańskiego odpowiednika w drużynie Niemiec. Przedziwna niemoc w ostatnich 4 minutach Niemców była spowodowana głównie zmianą sposobu obrony, którą zaordynował Scariolo. Dzięki temu oraz świetnej pracy Diaza w końcówce udało się zatrzymać Schrodera i wygrać spotkanie. Nie pomogły już szalone trójki Obsta oraz Lo. Zabrakło czasu na choćby doprowadzenie do dogrywki.
W Hiszpanii kluczową postacią był jak poprzednio Lorenzo Brown (29 pkt, 6 asyst), który dobrze kierował grą i trafiał na bardzo dobrej skuteczności. Dobrze wpierali go, wspomniany wcześniej, Diaz (również w ataku), bracia „Cruz” oraz Garuba. Zwłaszcza ten ostatni bardzo mnie zaskoczył w IV kwarcie. Na tablicach zawsze był dobry, natomiast 3 asysty jakimi popisał się w tamtym okresie to dla mnie spore zaskoczenie. U Niemców bardzo dobre zawody zagrał Schroder (30 pkt), niezłe Wagner i Obst. Niewiele natomiast wniosła ławka rezerwowych, która w poprzednich meczach zazwyczaj dodawała skrzydeł gospodarzom. Niemcy muszą zatem obejść się ze smakiem i zamiast w wielkim finale zagrają w małym, gdzie zmierzą się z #KoszKadra. Nie będzie powtórki z 1993 r. i 2005 r., kiedy zdobywali odpowiednio mistrzostwo i wicemistrzostwo.
Jak dla mnie układ finalistów nie jest niespodzianką. Francja i Hiszpania to klasyczne drużyny turniejowe, które z każdym kolejnym meczem grają coraz lepiej. Apropos Hiszpanii, to tak jak pisałem w paru komentarzach, nigdy nie wolno lekceważyć starych mistrzów. Scariolo, Fernandez i bracia „Cruz” grali już nie raz w takich „imprezach”, a takie doświadczenie jest po prostu bezcenne.
Do usłyszenia w niedzielę. Oby przyniosła nam lepszy dzień niż dzisiejszy!