Popis polskiej reprezentacji w meczu eliminacyjnym z Mołdawią
W spokojniejszych chwilach czytam sobie książkę "Steve Kerr. Od Chicago Bulls do Golden State Warriors. Życie wojownika". Cytat na dziś (dot. porażki uczelnianego zespołu Arizony z UCLA 65:81, Kerr nie grał w tym meczu z powodu kontuzji kolana): "żaden z zawodników Arizony nie sprawiał wrażenia, jakby chciał wyjść na parkiet i skopać rywalom tyłek". Jak znalazł pasuje do wczorajszego blamażu naszych kopaczy z Mołdawią.
Od 2012 r. i "popisu" na Euro 2012 przestałem się przejmować ich występami, natomiast odkąd moje "Demonki" zainteresowały się piłką nożną to muszę z nimi oglądać mecze. I powiem szczerze, że nie mieści mi się w głowie, jak zawodowy sportowiec grający dla swojego kraju może po prostu przejść obok meczu. Można wygrać i przegrać z każdym, ale nigdy nie można się poddawać. Nigdy nie można nie walczyć. Cieszę się, że moi Synowie wczoraj zasnęli na początku drugiej połowy i nie musieli oglądać tego czegoś. Nie umiem tego nawet nazwać. To jest przykład elementarnego braku szacunku dla rywali, trenera, innych zawodników z zespołu, kibiców i samego siebie.
Od zawsze się mówiło, że problemem polskich piłkarzy (choć nie tylko) jest sfera mentalna. To może faktycznie na tym trzeba się skupić bardziej na etapie szkolenia dzieciaków? Może faktycznie technika i taktyka to nie wszystko? Może rzeczywiście trzeba też dobierać zawodników, biorąc pod uwagę także ich cechy osobowościowe i wolicjonalne? Można oczywiście mieć pretensje do selekcjonera, bo na pewno nie jest bez winy. Tyle, że on pracuje na takim "materiale ludzkim", jaki ma do dyspozycji. Może i Panowie grają w dobrych klubach, tyle że co z tego? W tej kadrze od lat brakuje boiskowego lidera. Nie jest nim Lewandowski, nie jest nim także Zieliński, bo – moim zdaniem - nie mają do tego osobowościowych predyspozycji (nie ich wina, po prostu nie można tego od nich oczekiwać). Brakuje kogoś takiego, jak swego czasu (zamierzchłe czasy) Stefan Effenberg w Bayernie Monachium. Piłkarz dobry, ale na pewno nie wybitny. Natomiast jego największą zaletą był charakter i wpływ na kolegów. Po prostu jak on zaczynał wrzeszczeć na kolegów, zespół momentalnie zaczynał walczyć i biegać 2 razy więcej i szybciej. Ja kogoś takiego w tej kadrze od lat nie widziałem. Wszystko super jak mecz się dobrze układa. Natomiast jak tylko coś zaczyna iść nie po naszej myśli to zaczyna się chowanie po kątach, cofanie, unikanie ryzyka i brania na siebie odpowiedzialności. Wszyscy wyglądają jak sparaliżowani i kończy się tak jak wczoraj z Mołdawią.
Bez lidera sukcesów w kopanej nie odniesiemy. Bo sam awans na Euro czy MŚ to dla mnie żaden sukces, biorąc pod uwagę miliardy pompowane od lat w tą dyscyplinę oraz dziesiątki tysięcy grających i trenujących dzieciaków. Marnotrawimy okrutnie ten potencjał i o to zawsze miałem i mieć będę pretensje do polskiej piłki.